14 maja 2019

Folkowe wesele z góralską nutą

Ślub, który zaczął się bardzo nietypowo. Najpierw, zamiast księdza pojawili się zakonnicy w brązowych habitach. Chwilę później dołączyły do nich pary tancerzy w tradycyjnych ludowych strojach. Panowie w słomianych kapeluszach, lnianych koszulach, niebieskich i kamizelkach towarzyszący Paniom w różnokolorowych sukniach. Można było zobaczyć pana przygotowującego kontrabas, usłyszeć dźwięk przypiec i śpiew chóru. Po środku dwoje wypatrzonych siebie, zestresowanych ludzi, ze wszystkich stron otoczonych niesamowitą mieszanką przyjaciół.
Za nimi folkowa kapela, przed nimi ksiądz i sześciu zakonników. Przypominam sobie słowa, którymi jeden z nich zaczął swoje kazanie. Gdy Marek i Ola zapraszali mnie na swoje wesele, Marek dyskretnie poprosił mnie żebym go pochwalił gdy będę wygłaszał kazanie. No to niniejszym chwalę.

Pół godziny później gdy wybrzmiał Marsz Mandelsona, Para Młoda wychodziła z kościoła pod szpalerem utworzonym z kwiatów, trzymanych przez barwne postacie.

Wesele z ludową muzyką

Pan młody z góralską krwią, Panna młoda od lat tańcząca i śpiewająca w folkowej grupie. To wesele nie mogło wyglądać inaczej. Pierwsze toasty i przyspiewki można było usłyszeć juz podczas obiadu. Po pierwszym tańcu pomiędzy stolikami gości pojawił się kontrabas, dwie pary skrzypiec i kilka innych instrumentów których nazw do końca nie znam, ale mogę śmiało powiedzieć że ich dźwięk w połączeniu z chóralnym głosem ludowej kapeli brzmiał fenomenalnie.

Piosenka o zgrabnym tytule Szła dzieweczka do laseczka nigdy wcześniej nie zrobiła na mnie takiego wrażenia.

Zapraszam Was do obejrzenia reportażu pełnego miłości, kolorów i muzyki.

RECENT POSTS